FiM – Kto daje i zabiera…

Dobrzy ludzie wpłacali na konto Caritasu pieniądze na dom dla niepełnosprawnego chłopca. Kiedy kasy było już odpowiednio dużo, okazało się, że kościelna instytucja kupi dom, ale dla siebie.

11-letni Rafał urodził się z wadami nóg i bioder. Nie ma rąk. Podstawowe czynności, takie jak jedzenie i pisanie, wykonuje nogami. Chłopiec mieszka w starym domu, w którym nie ma nawet czegoś na kształt łazienki, więc musi chodzić do wychodka. Także zimą. Przeszedł mnóstwo operacji i czeka na kolejne. Mimo tak tragicznej sytuacji jest pogodnym chłopcem. Stara się żyć normalnie, świetnie zna się na komputerach i ma znakomite wyniki w nauce. Jest nadzieja na przeszczep ręki. Mama Rafała –Wiesława Ciężczak – jest w stałym kontakcie ze szpitalem w Trzebnicy. Kobieta deklaruje, że jeżeli kiedyś znajdzie się dawca ręki, to będą chcieli skorzystać z takiej możliwości.

Rafał ma tymczasem jedno wielkie marzenie. Inni chłopcy w jego wieku marzą, by zasiąść za kierownicą bolidu F-1, jeszcze inni, aby gościć po meczu w szatni FC Barcelona, a on… A on marzy, by skorzystać kiedyś z normalnej toalety w normalnym domu. Niestety, w domu Rafała nie ma możliwości dobudowania łazienki, więc jedynym rozwiązaniem jest budowa lub kupno nowego lokum. Oczywiście to ogromny wydatek, a ledwie wiążącej koniec z końcem matki chłopca nie było na to stać.

Od czego jest jednak Caritas diecezji zamojsko-lubaczowskiej? Od spełniania marzeń takich właśnie dzieci. Księża tradycyjnie nie ruszyli swojej kasy, którą dostają z wielu źródeł na takie właśnie potrzeby, lecz założyli specjalne, celowe konto. Uczyniła to także mama Rafała. No i zaczęły napływać pieniądze.

W tym samym czasie pojawiła się szansa kupienia domu z 30-arową działką za 135 tys. zł. Umowa między Caritasem a panią Wiesławą polegała na tym, że ona miała wyłożyć 60 tys., a oni – uzbieraną dla Rafała resztę. Zbiórka kasy nie była dużym problemem, bo historia chłopca mocno poruszyła Polaków. Po telewizyjnych programach pieniądze zbierali wszyscy – nawet żołnierze z bazy Polskich Sił Zadaniowych w Ghazni w Afganistanie. Finał akcji „Pomóżmy Rafałowi” (za specjalnym pozwoleniem dowódcy Samodzielnej Grupy Powietrznej) zorganizowali w hangarze technicznym. „Naprawdę czuliśmy niesamowitą moc, aby zaangażować się w pomoc Rafałowi. Chłopiec, którego mocno dotknął los, z niesamowitą pogodą ducha przyjmuje swoją chorobę”– mówi szef sztabu akcji, kpt. Kamil Gralak.

Kłopoty pani Wiesławy i jej synka zaczęły się, kiedy… zebrano całą kwotę. Mama Rafała poprosiła, aby dom został przepisany na chłopca, ale Caritas zażądał prawa własności dla siebie. „Jeżeli to nie będzie dom syna, to bez zgody Caritasu nie posadzę nawet kwiatka. Rafała w każdej chwili będzie można stąd wyrzucić, bo nie będzie właścicielem. Caritas chce, żebym przelała 60 tys. na ich konto. To nie są ich pieniądze! Ja otrzymałam je od darczyńców i mogę dać do ręki albo przelać na konto sprzedającej ten dom osobie. Caritas chce dołożyć 75 tys. zł, które wpłynęły do nich dla Rafałka, ale chce występować jako jedyna instytucja, która kupiła dom”– mówi kobieta.

Ponadto dodaje, że dyrektor placówki Caritasu ks. Wiesław Banaś źle ją traktuje: „Obraża mnie, mówi, że jestem nieodpowiedzialna, że źle się prowadzę, że zależy mi tylko na pieniądzach”.

Kuria biskupia w Zamościu broni duchownego, a on tak się zdenerwował, że pojechał na odpoczynek do Włoch. Wiesława Ciężczak postanowiła przenieść dyskusję z Caritasem do sądu. Szczegóły tej wstrząsającej historii za tydzień.

[2011] FaktyiMity.pl Nr 49(614)/2011

Możliwość komentowania jest wyłączona.